niedziela, 26 stycznia 2014

Yves Rocher- serum wygładzające z wyciągiem z ziaren gombo.

Kolejny produkt z Yves Rocher (powolutku uzależniam się od tej firmy) i kolejny raz kupiony z polecenia. I kolejny strzał w dziesiątkę!
Zdjęcie pochodzi z yves-rocher.pl

Serum poleciła mi osoba mająca zupełnie inne włosy niż ja- blond, cienkie, stosunkowo rzadkie i sięgające ledwie ramion. Na jej włosach sprawdził się doskonale, ujarzmił baby hairy i wszystkie sterczące, krótsze włosy. A co ze mną? 

Standardowo zaczęłam od przeczytania tego, co obiecuje nam producent, a następnie małej analizy składu.
Na opakowaniu przeczytać można, że serum nie zawiera silikonów, parabenów, ani sztucznych barwników. Ponad 95 % składników jest pochodzenia naturalnego. Nasze włosy staną się doskonale odżywione i odporne na wilgoć przez 24 godziny. 

Czytając skład od razu zwróciłam uwagę, że nie ma w nim alkoholu, który mógłby po dłuższym zastosowaniu wysuszyć włosy. Jedyny obecny, to behenyl alcohol, mający za zadanie natłuścić i wygładzić (4 miejsce). Przed nim w składzie mamy olejek jojoba (2 miejsce), ekstrakt z hibiskusa (3), olejek słonecznikowy (5). Zamiast silikonów mamy acrylates copolymer, który to zostawia na włosach film powodując efekt miękkości i połysku, działa też antystatycznie. To pozwoliło mi stwierdzić, że zagości na moich włosach. Szczególnie, że aktualnie znajduje się w promocji!

Buteleczka jest nie duża (100ml), zgrabna, z pompką ułatwiającą dozowanie. Ma przyjemny zapach i konsystencję. Jest niewiarygodnie wydajny. Osoba, która mi poleciła używa raptem jednej dawki na swoje włosy. Mi są potrzebne aż 4, ale biorąc pod uwagę, że moje są za pośladki, to i tak nie jest dużo.

Efekt? Użyłam tej odżywki kilka razy i od razu się zakochałam! Przedtem tak miękkie włosy, a szczególnie końcówki, które są przesuszone i wymagają natychmiastowego ścięcia, były po nałożeniu 'jedwabiu' z Green Pharmacy. Mam masę sterczących, krótszych niż reszta, włosków (jest to efekt wieloletniego cieniowania, do którego nie powrócę, do tego nowo wyrośnięte, których końce się zużywają i robią cieńsze, przez co odstają, co wygląda nieestetycznie). Dzięki temu serum zostały w dużym stopniu ujarzmione. Nie sterczą mi na wszystkie strony, a końce nie wyglądają jak miotła. Efekt utrzymuje się bardzo długo. Moje włosy nie wymagają częstego mycia. Nawet po 5 dniach są miękkie i błyszczące. A to, co przez te 5 dni przechodzą w pracy to istne piekło.

Podsumowując- minusów nie zarejestrowałam;) Mogłoby być więcej olejków, ale i bez tego nie narzekam.
Jest wydajny, poręczny, ma niezły skład i naprawdę wygładza. 

Zastanawiam się, czy nie zrezygnować w ogóle z silikonów na rzecz tego cuda. Ostatnio używam innej odżywki, bezsilikonowej, a mimo to nie potrzebuję dodatkowego zmiękczenia/nabłyszczenia dla efektu wow. Serum ma w składzie takie zmiękczacze i nabłyszczacze, ale liczę, że osiągnę to, czego oczekuję nie tylko od nałożenia, do nałożenia (jak w przypadku silikonów), ale i bez nałożenia, w czym to serum troszeczkę pomoże. Szukam optymalnej pielęgnacji, która nie zajmie też sporo czasu, ani miliona kosmetyków. Póki wszystkie moje włosy nie będą równej długości, będę się męczyć ze sterczącymi kłaczkami. I czekać do wiosny, żeby znów puścić je wolno.

niedziela, 5 stycznia 2014

Kosmetyczne duety: Szampon + odzywka Green Pharmacy z pokrzywą

Nowy rok przed nami, pora więc na noworoczne postanowienia. Macie jakieś dotyczące pielęgnacji, nie tylko włosów? Ja postanowiłam ograniczyć zakupy, bo kosmetyków starczy mi chyba do końca roku. Z tym optymistycznym założeniem wybrałam się z mamą na zakupy i zaopatrzyłam w ósmy żel pod prysznic i czwarte masło do ciała. I nic do włosów. Po czym uświadomiłam sobie, że nie posiadam ani jednej odżywki. Masek kilka, jedną nie do użytku, drugą, nieotwartą, ale odżywki ani jednej. Ale znalazłam już kilka, które chętnie postawię na swojej półce.Zatem jak po wypłacie wyruszę na zakupy, moje postanowienie nadal będzie aktualne;)

Wraz z noworoczną notką, przedstawię mój chyba ulubiony duet. O dobroczynnym działaniu pokrzywy i tym, że obok skrzypu, jest to mój ulubiony chwast wspominałam już i wspomnę nie raz. Dlatego też, gdy pierwszy raz wybierałam kosmetyki z tej firmy wybór był dosyć prosty- pokrzywa zwyczajna.

Szampon do włosów normalnych:

Szybka analiza składu mówi mi, że osoby z wrażliwym skalpem powinny używać go naprzemiennie z łagodniejszymi szamponami (choćby z powodu zawartości Sodium Myreth Sulfate). Jednakże mój skal, pomimo iż lubi się zbuntować (jak ostatnio, po lakierze do włosów), nigdy nie narzekał. Może to z powodu zapachu pokrzywy? Nie jest on może tak intensywny jak w przypadku szamponu z Yves Rocher, o którym możecie poczytać tutaj, ale wciąż wyczuwalny. Daje to może trochę apteczny efekt, co osobom przyzwyczajonym do zapachów drogeryjnych może nie odpowiadać, jednak ja je uwielbiam. Ponadto dobrze się pieni, co wpływa na jego wydajność. Nim zazwyczaj zmywam oleje.

Szampon to szampon, ma za zadanie umyć. Cały fenomen tego duetu to:

Balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych:

Jeśli miałabym wskazać swoją ulubioną odzywkę, taką która sprawdza się w każdej sytuacji, to z pewnością ona. Nawet nałożona na 5 minut sprawdza się lepiej niż niektóre maski, które trzymałam wieczność. Jest gęsta, więc nie spływa z włosów. Ułatwia również rozczesywanie. Wymieszana z odrobiną oleju jest prawdziwą torpedą dla włosów zniszczonych. Niemałe znaczenie ma zawartość dimethiconolu- silikonu, który zmyjemy łagodnym szamponem. Zabezpiecza on włosy przed uszkodzeniami mechanicznymi, na które niestety moje włosy są narażone w stopniu dużo większym niż zapewne większości z Was. Żeby nie przeładować włosów kosmetykami, nie nakładam wtedy innych wspomagaczy. A żeby kontrolować faktyczny stan włosów, używam naprzemiennie z innymi, niesilikonowymi odżywkami.

Jako, że szykują się odżywkowe zakupy- może czas na coś nowego?

Podsumowanie:

+Cena- nie całe 10 zł za opakowanie
+wydajny- szamponu używam już ok 2 miesiące i zużyłam dopiero połowę.
+efekty po użyciu mnie zadowalają
+ładny, aż apteczny zapach
+wygodne opakowanie

+/- dostępność- szczególnie balsamu-znalazłam  raptem w jednym Rossmannie w centrum Wrocławia, z szamponem lepiej.
+/- silikon- nie każdemu będzie odpowiadać jego obecność- trzeba mieć to na uwadze, że efekt będzie trochę podrasowany.

Pamiętajmy, że mając włosy zniszczone, suche, lub też narażone na agresywne czynniki zewnętrzne, nie powinnyśmy rezygnować w 100 % z ochrony silikonów. Róbmy to jednak z głową i nie zastępujmy fałszywą, silikonową ochroną prawdziwej pielęgnacji.

Obserwatorzy