niedziela, 15 grudnia 2013

Liebster Blog Award.

Raptem kilka postów a już nominacja. Tylko mnie to motywuje do działania! Nominacja otrzymana od Goddess z http://altarofdoom.blogspot.com/


Nominację do Liebster Award otrzymuje się od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która "Cię" nominowała. Następnie Ty nominujesz (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań, Nie wolno nominować bloga, który "Cię" nominował.


1. Co sądzisz o blogu, od którego otrzymałaś nominację?
Bloga przeglądam już od bardzo dawna i zawsze miło się ogląda kolejne stylówy GoD. I te kolorowe włosy!
2. W jakim kraju chciałabyś mieszkać?
Jestem beznadziejną patriotką, w Polsce. Ale chętnie przeniosłabym do nas klimat śródziemnomorski (oraz kuchnię!)
3. Z jakim zwierzęciem utożsamiasz się?
Meow! Mam coś z kota.
4. Fantastyką poniżasz rzeczywistość czy rzeczywistością fantastykę?
Bez fantastyki zginęłabym w rzeczywistości, więc zdecydowanie to pierwsze.
5. Facebook, Tumblr, Twitter, Pinterest... Portale społecznościowe to dobry "wynalazek", który pozwala nawiązać nowe znajomości i/lub utrzymać stare czy strata cennego czasu?
Tak naprawdę i to i to. Dzięki Fb utrzymuję kontakt ze sporą ilością znajomych, która rozjechała się po całym świecie, poznałam kilka ciekawych osób, ale, zawsze musi byc jakieś 'ale'...Kiedyś traciłam sporo cennego czasu grając w miliard gierek, czy bawiąc się przeróżnymi aplikacjami. 
6.  Pozostając w temacie; masz tumblra? Jeśli tak to podaj adres.
Nie mam, nigdy nawet tej strony nie odwiedzałam.
7. Gdybyś miała możliwość wolałabyś cofnąć się do dzieciństwa czy zajrzeć w przyszłość i zobaczyć jak potoczy się Twoje życie?
Chyba nie skorzystałabym z żadnej opcji. Dzieciństwo było fajne, zaglądanie w przyszłość mogłoby byc interesujące, ale tak naprawdę lubię swoje obecne czasy. 
8. Ostatnio prosiłam o rekomendacje książkowe, tym razem może polecisz mi swojego ulubionego artystę?
Tak na szybko, to polecę Beksińskiego. Byłam nawet na wystawie jego prac w Sanoku. Ale Beksińskiego chyba każdy zna;P
9. Wolisz podróżować samochodem, rowerem, a może publicznym transportem (tramwaj, autobus, pociąg)?
Najbardziej lubię samoloty. Szybko, bezpiecznie, tanio, bez rewelacji higienicznych, niekontrolowanych pożarów kurzu na kaloryferze. Po mieście- samochodem mamy, albo brata (nie ufam obcym kierowcom)
10. Nie wyobrażam sobie wieczoru bez...
Ze względu na pracę, są tygodnie w których nie mam wieczoru (albo raczej zaczyna się on ok 7 rano...). Uznając, że wieczór to czas poprzedzający pójście spać- nie wyobrażam sobie wieczoru bez dzbanka aromatycznej herbaty.
11. Malutkie podsumowanie; uważasz 2013 za dobry czy zły rok?
Dobry rok, nawet bardzo. Nie idealny, ale dobry.

Moje pytania:
1. Co sądzisz o blogu, który Cię nominował?
2. Włosy- krótkie, czy długie?
3. Twój ulubiony kosmetyk do włosów?
4. Na punkcie jakich kosmetyków masz hopla?
5. Bez czego nie wyjdziesz z domu?
6. Kiecki, obcasy, czy adidasy i jeansy?
7. 3 kosmetyki, które zabrałabyś na bezludną wyspę.
8. Ile czasu zajmuje Ci zebranie się do szkoły/na uczelnię/do pracy
9. Pies, czy kot? A może inny sierściuch?
10. Kolor, który chciałabyś mieć na głowie, ale nie masz odwagi? A może masz?
11. Zdrowe odżywianie, czy fast foody?

Nominuję:
I każdego czytelnika;)

sobota, 14 grudnia 2013

Yves Rocher- pokrzywowy szampon do włosów przetłuszczających się

Zdjęcie pochodzi ze strony www.yves-rocher.pl


Co prawda nie mam włosów przetłuszczających się, ale po ten szampon sięgam co jakiś czas. W sumie, kiedy prosiłam mamę, żeby mi go zakupiła (akurat miała w planach wizytę w Yves Rocher, ma wszystkie karty, rabaty itp, to skorzystałam z okazji;), nie wiedziałam do jakich włosów jest przeznaczony. Skusiła mnie do niego opinia...mojego brata. Nie ma on jakiegoś hopla na punkcie włosów, bierze wszystko co rodzicielka zakupi (ot taka awersja do zakupów). Uznałam, że skoro nawet mój brat zauważył różnicę pomiędzy 'po prostu szamponem', a tym, to zobaczę czy faktycznie sprawia, że włosy są 'jakieś takie puszyste, tylko dziwnie pachnie.'

I od zapachu zacznę, bo jest on dyskusyjny w naszym przypadku. Mojemu bratu nie do końca odpowiada, bo jest intensywny i długo utrzymuje się na włosach. Ja z kolei go uwielbiam. Pachnie pokrzywą i można go wyczuć nawet po użyciu bardziej neutralnej maski, czy odżywki. Siedzę później i jak wariatka wącham swoje kudły. Dla samego zapachu mogłabym myć nim włosy codziennie. Ale nie myję. A dlaczego, to później.

Z opinii brata wynika, że się sprawdza na włosach przetłuszczających się i  naprawdę są 'jakieś takie puszyste'.  Rewelacyjnie odbite od skóry, lekkie, sypkie. Zaznaczam, że wszelkie odzywki nakładam tylko na 'kitkę', więc to z pewnością zasługa szamponu;)

Do kolejnych zalet szamponu mogę zaliczyć to, że w swym składzie nie ma silikonów, parabenów, ani sztucznych barwników, a producent obiecuje, że ponad 99% składników jest pochodzenia naturalnego. Do minusów możemy zaliczyć ammonium lauryl sulfate. Osoby z wrażliwą skórą głowy powinny uważać, bo może podrażnić. Ja z tym problemow nie mam, więc mi jego obecność nie przeszkadza. Dzięki obecności ALSu szampon pieni się bardzo obficie. Za pierwszym razem nalałam sobie na dłoń porządną porcję, przyzwyczajona do tego, że moje szampony mocno  się nie pienią. Jakie było moje zdziwienie, kiedy piany powstało tyle, że nawet mając dwumetrowe włosy, umyłabym wszystkie dwa razy;) Teraz używam dosłownie kropelki. A szamponu nie ubywa- przynajmniej jest wydajny. Osoby skłonne do alergii  powinny uważac również na geraniol, który imituje zapach pelargonii (serio?), limonene- zapach skórki cytrynowej i na całe szczęście nic innego. Poza tym mamy składniki delikatne (jak te w szamponach dla dzieci) i nieuczulające, czy drażniące. 

Żeby nie było cukierkowo- jest i minus! Opakowanie, a raczej otwieranie. Trudne. 

Podsumowanie:
+skuteczne działanie
+stosunkowo przyjazny skład
+wydajny
+cena (chyba 10 zł za 300 ml)
+włosy są lekkie i puszyste

+/- zapach- intensywny, długo się trzyma i nie każdemu będzie odpowiadać

-trudne otwieranie.
-obecność ALS i substancji, które mogą wywołać alergię (na szczęście na samym końcu listy składników)
Szampon mogę z czystym sercem polecić!

środa, 4 grudnia 2013

Duety kosmetyczne: Tołpa:botanic, gardenia tahitańska. Szampon + odżywka/maska

Z początku chciałam zrobić osobny wpis o szamponie i odżywce, ale później uznałam, że skoro szampon i maska są z założenia producenta duetem, można je opisać razem. Jednocześnie liczę, że nie będzie to ostatni duet na tym blogu.

Szampon nawilżający, zwiększający objętość:
Kupiłam go z ciekawości. Wiele słyszałam o Tołpie, w koszyku miałam żel do twarzy, więc dorzuciłam szampon. Nie wiem, czy można dostać duże opakowanie, ja widziałam na w Rossmannie, oraz na stronie tylko wersję mini, za ok 8 zł. Stwierdziłam zatem, że taka podróżna wersja będzie idealna do testów. 
Nie powiem, opis na opakowaniu w ogromnym stopniu zachęcił mnie do wypróbowania produktu.

Co obiecują na opakowaniu i dla kogo jest przeznaczony:
nawilża i zwiększa witalność włosów
hypoalergiczny
włosy: cienkie i delikatne
skóra głowy: wrażliwa, normalna i sucha
botaniczne składniki: gardenia tahitańska,owoce drzewa shikakai, pszenica
0% alergenów, barwników, SLS-u, PEG-ów, silikonów, parabenów i donorów formaldehydu.

Skład szamponu powoduje, że praktycznie w ogóle się nie pieni. Przynajmniej w porównaniu z innymi szamponami, których używałam. Podobne odczucie miałam z szamponem z Alterry, porównując go z innymi drogeryjnymi szamponami, a teraz stwierdzam, że jednak pieni się mocno;) Niestety z tego powodu nadaje się raczej do mycia samej skóry głowy jeśli chcemy odświeżyć włosy, nie zaś wyszorować z kurzu, olejów, odżywek b/s itd. Jako, że nie wytwarza dużej ilości piany, nie umyjemy nią włosów, musimy nabrać kolejną porcję szamponu. Dla mnie, posiadaczki grubych, gęstych i za pośladki włosów jest zupełnie nieekonomiczne. Szczególnie, że szampon najtańszy nie jest.

Używam go zbyt sporadycznie, żeby stwierdzić, czy nawilża włosy. Jednakże efekt zwiększania objętości jest. Nie zrobił mi nagle ogromnego tapira, ale włosy miała odbite od skóry, lekkie. Odżywki nigdy nie nakładam przy skalpie, więc szampon działał solo;) 

Wiem już, że jak mi się skończy, kupię kolejny. Małe opakowanie jest idealne na wyjazdy, na których mało kto bawi się w nakładanie masek, olejów, czy inne odżywcze szaleństwa, a włosy myć trzeba.

Odżywka-maska:
Dokupiłam do kompletu, żeby sprawdzić jak działa cały zestaw zwiększający objętość i niestety zawiodłam się.

Od producenta:
Składniki botaniczne:gardenia tahitańska, burak, pszenica
0% alergenów, sztucznych barwników, SLS-u, PEG-ów, silikonów, oleju parafinowego, parabenów i donorów formaldehydu.
Reszta bez zmian względem szamponu.

Niestety, ta odzywka, czy też maska (w zależności od czasu trzymania jej na włosach) zawiodła mnie niezmiernie. Jedno mini opakowanie (30 ml) ledwie starcza na moje włosy, do tego cena- ok 7 zł. Z pewnością nie jest to produkt do używania na co dzień. 

Jeżeli zaś chodzi o działanie- bez rewelacji. Nałożyłam na włosy, umyte wcześniej szamponem, zawinęłam się jak kurczak, czekałam, spłukałam i nic. Nie oczekuję od pierwszego użycia spektakularnych efektów. Nie ma się co czarować. Ale 'coś' mogłoby być. Miałam wrażenie, że nałożyłam po prostu ekspresową odżywkę, a nie siedziałam w rękawie do pieczenia trochę czasu. 

Chętnie spróbowałabym, jak działa przy częstym używaniu, ale cena odstrasza. Policzyłam na szybko i wyszło mi, że gdybym chciała używac jej przy każdym myciu, kosztowałaby mnie ponad 60 zł miesięcznie. 

Podsumowanie duetu:
+ skład!!
+ producent w opisie uwzględnił nie tylko rodzaj włosów, ale i skóry głowy. Dla mnie na plus i to ogromny

+/- jako duet, bez rewelacji, polecam jednak jako zestaw na wyjazdy
+/- lekko apteczny zapach, który nie każdemu podpasuje

- cena
- dostępność, brak dużego opakowania
- wydajność.

Musicie mi wybaczyć brak zdjęcia, wyszły fatalnie, a zrobiło się za późno na powtórkę..

czwartek, 28 listopada 2013

Yves Rocher- olejek odbudowujący do włosów

Rozpocznę przyjemną recenzją kosmetyku, który od pierwszego razu stał się moim hitem i niezbędny w pielęgnacji moich włosów. Jestem w nim zakochana bez pamięci. Yves Rocher- Reparation- olejek jojoba babasu i makadamia.

Zdjęcie pochodzi ze strony yves-rocher.pl

Na początku obietnice z etykietki:
Za zadanie ma intensywnie odbudowywać i regenerować nasze włosy. Ponadto producent zapewnia, że 'zawiera ponad 99% składników pochodzenia naturalnego. Bez parabenów, silikonu i sztucznych barwników'. Oczywiście nie obyło się bez sprawdzenia składu i wszystko się zgadza, nie ma w nim niczego zbędnego.

Pierwsze co mnie w nim urzekło to sam zapach olejku. jest przyjemny, słodki, ale nie przytłaczający, mało olejowy. Przyzwyczajona byłam również do ciężkich i bardziej tlustych olei typu oliwa z oliwek. Ten zaskoczył mnie swoją lekkością. Trzeba go nałożyć naprawdę sporo, by włosy zlepiły się w tłuste strąki. Ale jest to zupełnie niepotrzebne, gdyż wystarczy kilka kropli, by pokryć całe pasmo włosów. Jeżeli chodzi o działanie, to tutaj kolejne zaskoczenie. Zmywa się niezwykle łatwo i nie obciąża włosów. Już po samym szamponie mam wrażenie, że moje włosy zostały potraktowane jakąś super maską. Są miękkie i da się rozczesać niezwykle łatwo. I jeżeli tylko kolejne kosmetyki nie mają intensywnego zapachu- czuć go na włosach po umyciu. Nieznacznie, ale czuć;)

Póki co stosowałam go tylko 'tradycyjnie', czyli na suche włosy, przed myciem. Przy najbliższej okazji wypróbuję innych sposobów i porównam działanie. Ciekawe, czy sprawdzi się na suchych włosach w formie serum do zabezpieczania końcówek?

Podsumowanie:
Plusy:
+Wydajność
+Poręczne opakowanie
+Naturalny skład
+Już po pierwszym użyciu widać, że 'coś' robi
+Przepiękny zapach
+Lekka konsystencja

Minusy:
- Chyba tylko cena, bez uwzględnienia rabatów i zniżek;)

Ale ja nie jestem włosomaniaczką! Ja tylko dbam o włosy!

Tytułem wstępu

Czytając kiedyś pewnego bloga trafiłam na poradnik jak zostać włosomaniaczką. Jako, że były to moje początki zainteresowania włosowymi kosmetykami innymi niż szampon+odżywka z drogerii, ucieszyłam się. Jakie było moje rozczarowanie, gdy dostałam rady w stylu:
Zbieraj zdjęcia (fap folder)- serio? Nigdy nie byłam internetowym chomikiem. Nie mam fap folderów.
Rób zdjęcia swoich włosów- niby po co?
Zapisuj w zeszycie co robisz (taki włosowy pamiętnik)- nie mam czasu prowadzić normalnego pamiętnika, który jako nastolatka prowadziłam bardzo regularnie.
Było jeszcze sporo 'porad', po których uznałam, że nie nadaję się na włosomaniaczkę i po prostu zadbam, by moje włosy rosły zdrowe, mocne, grube i długie;) I tak własnie nie zostałam włosomaniaczką;)

Na blogu, który mam nadzieję, że będzie ogarnięty bardziej niż ciuchowy, pojawią się głównie recenzje kosmetyków, które przetestowałam. Nie tylko do włosów, bo moje dbanie o siebie, to nie tylko włosy (choć to największa część mnie, żyjąca własnym życiem).

Obserwatorzy